Zbieram i przetwarzam
wszystkie energie wydarzeń ostatnich 3 tygodni . Choć jestem w bardzo silnych procesach
energetycznych po raz pierwszy od dawna czuję inny wymiar spokoju niż
dotychczas . Czuję więcej siły wewnętrznej. Bardzo dużo rzeczy zarówno odpuściłam jak i zaakceptowałam
- to co jest już przeszłością oraz
swoje TU i TERAZ . W ciągu ostatnich kilku tygodni wiele rzeczy
nabrało innego znaczenia , innego wymiaru , innej perspektywy.
Rodzina
Niewątpliwie nas kształtuje . Dla mnie rodzina dziś to nie więzy krwi i biologia . To przede wszystkim miłość do ludzi i od ludzi których sami traktujemy jak rodzinę i którzy traktują tak nas . Biologiczna rodzina dla mnie to z kolei ludzie , którzy dali i dają nam tyle ile chcą dać , ale też tyle ile są i byli w stanie dać, którzy biorą i brali od nas tyle ile chcieli i chcą, ale też biorą i dają tyle na ile sami im pozwolimy. To osoby które uczą tego czego chcą i są w stanie nas nauczyć i przyjmują od nas tyle nauki ile chcą i mogą przyjąć . Nie da się zmienić historii naszego rodu i ludzi w nim. Ludzie sami powinni dążyć do zmiany siebie. Bez całej historii rodziny a zwłaszcza trudnych jej aspektów na pewno nie bylibyśmy tymi ludźmi którymi teraz jesteśmy . Dziś zrozumiałam, że chodzi o to, by zaakceptować wszystkie elementy układanki w tej historii oraz tych konkretnych ludzi z rodziny takimi jakimi są . Każdy z nas nosi swoją odrębną opowieść jak rozdziały w książce . Chodzi o to by obraz całej historii rodziny wzmocnił nas jako ludzi w dorosłym życiu . Tylko od nas zależy czy będziemy patrzeć na to co nas spotkało i spotyka jako na coś wzmacniającego czy osłabiającego . Od nas zależy czy postawimy się w pozycji pokrzywdzonej ofiary, bezbronnego człowieka czy świadomego siebie i swojej wartości . Od nas zależy czy będziemy potrafili być fajnymi partnerami , przyjaciółmi , rodzicami, rodzeństwem , po prostu ludźmi . Od nas zależy czy będziemy potrafili stawiać granice i oddzielać naszą przestrzeń od przestrzeni innych i nie pozwalali w nią zanadto ingerować zachowując szacunek do siebie nawzajem. Niezależnie od tego na ile ktoś jest nam bliski powinniśmy mieć swoją , nienaruszalną bazę . Od nas zależy postrzeganie świata , ludzi, sytuacji . Od nas zależy na ile i na co się otworzymy zarówno przed sobą jak i otoczeniem . Jeden z moich przewodników duchowych powiedział kiedyś, że to my nadajemy wszystkiemu wartość . Dziś zrozumiałam , że rodzina to wartość ogromna . Ze wszystkimi swoimi blaskami i cieniami . To czy będziemy nieustannie widzieć tylko cienie to kwestia naszego postrzegania . Dzisiaj wiem, że ważny jest cały obraz , a przede wszystkim nieocenianie życia naszych rodziców, dziadków, pradziadków. To niczego nie zmieni, ale też nie mamy w moim odczuciu do tego prawa . Nigdy nie wiemy jak sami zachowali się w sytuacjach w których znajdowali się nasi przodkowie . Możemy jedynie zanalizować ten obraz i wyciągnąć z niego dla siebie to co dobre . A cienie zaakceptować , ponieważ są częścią życia . Każdy popełnia błędy . Mówi się, że człowiek powinien uczyć się na swoich błędach , a ja uważam, że to nie jest wszystko. Sama nauka na błędach to jedno, lecz dużo ważniejsza jest świadomość, że się ten błąd popełnia. Dopiero świadomość pozwala nam wyciągnąć właściwe wnioski i nie powielać tych samych negatywnych wzorców i schematów. .
Rodzina
Niewątpliwie nas kształtuje . Dla mnie rodzina dziś to nie więzy krwi i biologia . To przede wszystkim miłość do ludzi i od ludzi których sami traktujemy jak rodzinę i którzy traktują tak nas . Biologiczna rodzina dla mnie to z kolei ludzie , którzy dali i dają nam tyle ile chcą dać , ale też tyle ile są i byli w stanie dać, którzy biorą i brali od nas tyle ile chcieli i chcą, ale też biorą i dają tyle na ile sami im pozwolimy. To osoby które uczą tego czego chcą i są w stanie nas nauczyć i przyjmują od nas tyle nauki ile chcą i mogą przyjąć . Nie da się zmienić historii naszego rodu i ludzi w nim. Ludzie sami powinni dążyć do zmiany siebie. Bez całej historii rodziny a zwłaszcza trudnych jej aspektów na pewno nie bylibyśmy tymi ludźmi którymi teraz jesteśmy . Dziś zrozumiałam, że chodzi o to, by zaakceptować wszystkie elementy układanki w tej historii oraz tych konkretnych ludzi z rodziny takimi jakimi są . Każdy z nas nosi swoją odrębną opowieść jak rozdziały w książce . Chodzi o to by obraz całej historii rodziny wzmocnił nas jako ludzi w dorosłym życiu . Tylko od nas zależy czy będziemy patrzeć na to co nas spotkało i spotyka jako na coś wzmacniającego czy osłabiającego . Od nas zależy czy postawimy się w pozycji pokrzywdzonej ofiary, bezbronnego człowieka czy świadomego siebie i swojej wartości . Od nas zależy czy będziemy potrafili być fajnymi partnerami , przyjaciółmi , rodzicami, rodzeństwem , po prostu ludźmi . Od nas zależy czy będziemy potrafili stawiać granice i oddzielać naszą przestrzeń od przestrzeni innych i nie pozwalali w nią zanadto ingerować zachowując szacunek do siebie nawzajem. Niezależnie od tego na ile ktoś jest nam bliski powinniśmy mieć swoją , nienaruszalną bazę . Od nas zależy postrzeganie świata , ludzi, sytuacji . Od nas zależy na ile i na co się otworzymy zarówno przed sobą jak i otoczeniem . Jeden z moich przewodników duchowych powiedział kiedyś, że to my nadajemy wszystkiemu wartość . Dziś zrozumiałam , że rodzina to wartość ogromna . Ze wszystkimi swoimi blaskami i cieniami . To czy będziemy nieustannie widzieć tylko cienie to kwestia naszego postrzegania . Dzisiaj wiem, że ważny jest cały obraz , a przede wszystkim nieocenianie życia naszych rodziców, dziadków, pradziadków. To niczego nie zmieni, ale też nie mamy w moim odczuciu do tego prawa . Nigdy nie wiemy jak sami zachowali się w sytuacjach w których znajdowali się nasi przodkowie . Możemy jedynie zanalizować ten obraz i wyciągnąć z niego dla siebie to co dobre . A cienie zaakceptować , ponieważ są częścią życia . Każdy popełnia błędy . Mówi się, że człowiek powinien uczyć się na swoich błędach , a ja uważam, że to nie jest wszystko. Sama nauka na błędach to jedno, lecz dużo ważniejsza jest świadomość, że się ten błąd popełnia. Dopiero świadomość pozwala nam wyciągnąć właściwe wnioski i nie powielać tych samych negatywnych wzorców i schematów. .
Ziemia
To miejsce na które schodzi nasza dusza . Wybiera ciało , umysł , kraj , rodzinę , wszystkich ludzi których chce spotkać i doświadczenia które powinna przepracować . Jeden raz żyjemy w konkretnym ciele i umyśle . Ziemia jest naszym domem jak ciało dla duszy . Pewnego rodzaju sanktuarium o które należy dbać. Od nas zależy czego będziemy jej dostarczać i w jaki sposób rozwijać . Mamy tylko dwa wyjścia : Albo pozwalać jej rozkwitać i mądrze w nią inwestować , albo powoli doprowadzać do jej zagłady .
To miejsce na które schodzi nasza dusza . Wybiera ciało , umysł , kraj , rodzinę , wszystkich ludzi których chce spotkać i doświadczenia które powinna przepracować . Jeden raz żyjemy w konkretnym ciele i umyśle . Ziemia jest naszym domem jak ciało dla duszy . Pewnego rodzaju sanktuarium o które należy dbać. Od nas zależy czego będziemy jej dostarczać i w jaki sposób rozwijać . Mamy tylko dwa wyjścia : Albo pozwalać jej rozkwitać i mądrze w nią inwestować , albo powoli doprowadzać do jej zagłady .
Korzenie
i miejsce na Ziemi
Przez ostatnie 3 lata miałam plany co do mojego miejsca na Ziemi w którym chciałabym mieszkać . A życie bardzo szybko przypomniało mi, że coś takiego jak dalekosiężny plan i plan w ogóle nie tyle, że nie istnieje co często nie mamy na niego wpływu . Dlaczego ? , bo jest wiele czynników powodujących , że życie toczy się zupełnie inaczej niż oczekujemy . Czy źle ? Z perspektywy czasu utwierdzam się, że tak zwana Siła Wyższa wie lepiej na co jesteśmy gotowi, a na co nie . Często powtarzam , że jeśli mamy w sobie gotowość pojawiają się możliwości . Energia rządzi się swoimi prawami . Nie zawsze kiedy mamy możliwość jesteśmy na nią gotowi . A kiedy jesteśmy gotowi na wszystkich poziomach siebie z głębi serca wszechświat otwiera nam furtki przez które możemy przejść .
Dzisiaj uważam, że najważniejsze są nasze korzenie i byśmy o nich pamiętali. Miejsce w którym się urodziliśmy , dorastaliśmy, tworzyliśmy pierwsze relacje . To ono nas ukształtowało i skoro się w nim urodziliśmy to znaczy, że tak miało być . A jeśli chodzi o tak zwane miejsce na Ziemi do życia i funkcjonowania oraz poczucie spełnienia i szczęścia to moim zdaniem nie zależy ono od tego czy mieszkamy w Paryżu, Warszawie czy Berlinie . Zależy od tego kim się otaczamy, czy wykonujemy pracę którą kochamy czy akceptujemy siebie zarówno swoje cienie jak i światło i najzwyczajniej w świecie kochamy swoje życie . Jeśli odpowiedzi na te pytania lub jedno z nich brzmi nie to tak naprawdę żadne miejsce nie będzie dla nas dobre .
Pokochanie siebie
Wiele osób ironizuje to stwierdzenie i mówi, że jest ono nic nie wnoszącym banałem . Prawda jest jednak taka, że ten „banał” to podstawa wszystkiego. Nikt szczerze nie pokocha , nie polubi nas jeśli my sami nie będziemy kochać i akceptować siebie zarówno na poziomie ciała jak i ducha . Oczywiście miłość do siebie, akceptacja siebie to wieloletni proces który jest bardzo trudny i wymaga wysiłku . Potrzebna jest również ogromna świadomość swojej wartości, swoich cieni i wad jak i zalet . Nauka miłości do siebie wymaga wglądu w siebie i przyznania szczerze przed sobą co czujemy, myślimy oraz przed czym uciekamy do czego trudno nam się przyznać .
Często oczekujemy, by to inni nas kochali , określamy swoje ideały jeśli chodzi o związek z drugim człowiekiem. Nasz partner/ partnerka powinni być : i wymieniamy tu całą obszerną listę życzeń jak przy zakupach towaru w sklepie . A czy zastanawiamy się jaki związek tworzymy sami ze sobą ? Czy my mamy cechy których oczekujemy od drugiej osoby i co możemy dać jej od siebie i czy jesteśmy w stanie ?.
Wiele osób niestety nie zadaje sobie tych pytań desperacko rzuca się w związki , nie pracuje nad sobą licząc na to, że problemy same się rozwiążą, lub, że czyjaś miłość i uwaga je uleczą . To nieprawda . Relacja z drugim człowiekiem może nas umacniać, inspirować , jednak najważniejsze umocnienie musimy odnaleźć sami w sobie .
Przez ostatnie 3 lata miałam plany co do mojego miejsca na Ziemi w którym chciałabym mieszkać . A życie bardzo szybko przypomniało mi, że coś takiego jak dalekosiężny plan i plan w ogóle nie tyle, że nie istnieje co często nie mamy na niego wpływu . Dlaczego ? , bo jest wiele czynników powodujących , że życie toczy się zupełnie inaczej niż oczekujemy . Czy źle ? Z perspektywy czasu utwierdzam się, że tak zwana Siła Wyższa wie lepiej na co jesteśmy gotowi, a na co nie . Często powtarzam , że jeśli mamy w sobie gotowość pojawiają się możliwości . Energia rządzi się swoimi prawami . Nie zawsze kiedy mamy możliwość jesteśmy na nią gotowi . A kiedy jesteśmy gotowi na wszystkich poziomach siebie z głębi serca wszechświat otwiera nam furtki przez które możemy przejść .
Dzisiaj uważam, że najważniejsze są nasze korzenie i byśmy o nich pamiętali. Miejsce w którym się urodziliśmy , dorastaliśmy, tworzyliśmy pierwsze relacje . To ono nas ukształtowało i skoro się w nim urodziliśmy to znaczy, że tak miało być . A jeśli chodzi o tak zwane miejsce na Ziemi do życia i funkcjonowania oraz poczucie spełnienia i szczęścia to moim zdaniem nie zależy ono od tego czy mieszkamy w Paryżu, Warszawie czy Berlinie . Zależy od tego kim się otaczamy, czy wykonujemy pracę którą kochamy czy akceptujemy siebie zarówno swoje cienie jak i światło i najzwyczajniej w świecie kochamy swoje życie . Jeśli odpowiedzi na te pytania lub jedno z nich brzmi nie to tak naprawdę żadne miejsce nie będzie dla nas dobre .
Pokochanie siebie
Wiele osób ironizuje to stwierdzenie i mówi, że jest ono nic nie wnoszącym banałem . Prawda jest jednak taka, że ten „banał” to podstawa wszystkiego. Nikt szczerze nie pokocha , nie polubi nas jeśli my sami nie będziemy kochać i akceptować siebie zarówno na poziomie ciała jak i ducha . Oczywiście miłość do siebie, akceptacja siebie to wieloletni proces który jest bardzo trudny i wymaga wysiłku . Potrzebna jest również ogromna świadomość swojej wartości, swoich cieni i wad jak i zalet . Nauka miłości do siebie wymaga wglądu w siebie i przyznania szczerze przed sobą co czujemy, myślimy oraz przed czym uciekamy do czego trudno nam się przyznać .
Często oczekujemy, by to inni nas kochali , określamy swoje ideały jeśli chodzi o związek z drugim człowiekiem. Nasz partner/ partnerka powinni być : i wymieniamy tu całą obszerną listę życzeń jak przy zakupach towaru w sklepie . A czy zastanawiamy się jaki związek tworzymy sami ze sobą ? Czy my mamy cechy których oczekujemy od drugiej osoby i co możemy dać jej od siebie i czy jesteśmy w stanie ?.
Wiele osób niestety nie zadaje sobie tych pytań desperacko rzuca się w związki , nie pracuje nad sobą licząc na to, że problemy same się rozwiążą, lub, że czyjaś miłość i uwaga je uleczą . To nieprawda . Relacja z drugim człowiekiem może nas umacniać, inspirować , jednak najważniejsze umocnienie musimy odnaleźć sami w sobie .
Akceptacja
i „złote myśli”
Miłość do siebie silnie wiąże się z akceptacją . Wiele razy słyszałam zarówno od swoich mentorów jak i innych koleżanek i kolegów zajmujących się rozwojem duchowym, osobistym ,coachingiem czy psychologią : „Zaakceptuj to czego nie jesteś w stanie zmienić. Zmień tylko to co jesteś w stanie zmienić i na co masz wpływ ”. Dzisiaj to zdanie ma dla mnie moc i mogę powiedzieć, że się z nim utożsamiam . Dlczego ?, bo właśnie wtedy kiedy odpuściłam sobie to czego nie mogę zmienić na co nie mam wpływu wszystko zaczęło się samo porządkować , a ja sama zmieniałam myślenie i perspektywę w stosunku do wielu sytuacji czy osób.
Cytujemy często wiele wybitnych postaci i słyszymy mnóstwo złotych myśli i tak zwanych prawd , w dużej mierze opierając się tylko na zawierzeniu danej myśli : bo ładne, bo chwytliwe, bo wszyscy to cytują, bo modne . Myślę jednak , że aby utożsamiać się z danym cytatem, sentencją , myślą nie wystarczy samo zawierzenie i tak zwane kopiuj- wklej. Potrzebne jest doświadczenie i zajrzenie w siebie , aby po nich stwierdzić : Tak utożsamiam się z tą myślą, ponieważ doświadczyłem takiej czy innej sytuacji i mogę ją podsumować taką czy inną myślą. Ponieważ ta konkretna sentencja wyraża to co przeżywam , to co się wydarzyło.
Wracając do miłości do siebie i akceptacji pełnego obrazu swojej osoby . Moim zdaniem to jedna z najtrudniejszych lekcji . Jak pokochać i zaakceptować siebie ? . Każdy ma swoją własną drogę rozwoju duchowego i dochodzenia do różnych wniosków i swoich prawd . Nie da się tego zrobić przez modne ostatnio kursy online , 3 dniowe czy tygodniowe szkolenia a także warsztaty . Oczywiście nie ma w nich nic złego, jednak największą pracę musimy wykonać samodzielnie i nikt nie pokona za nas życiowych trudności, nie przeżyje życia . Można jedynie zdobywać własne doświadczenia i je analizować , obserwować, a także dzielić się nimi z ludźmi wokół i poprzez to dzielenie inspirować się nawzajem budując w sobie siłę , poczucie własnej wartości i odkrywać potrzebę zmian w swoim życiu, wdrażania ich . Ważny jest bodziec i nasze działanie . To one pchają nas naprzód i pozwalają się rozwijać.
W pokochaniu , oraz akceptacji siebie pomaga na pewno konsekwencja w działaniu i cierpliwość a także odwaga w kroczeniu daną ścieżką . Jednak żeby ścieżka i cele na niej stały się jasne musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania kim naprawdę jesteśmy , dokąd chcemy dotrzeć i co nadaje sens naszemu życiu i czy w ogóle go mamy ? Co dla siebie samych wynosimy z własnego życia ?. Czy jesteśmy w nim szczęśliwi ?, Czym dla nas jest szczęście ?. Za co jesteśmy wdzięczni w życiu ?
Odpowiedzi na te pytania początkowo zaczną być bardzo trudne , może nawet niewygodne i irytujące . Może się też okazać , że jedyną odpowiedzią będzie milczenie . To nic strasznego, ponieważ by sobie na nie odpowiedzieć potrzeba często tygodni, miesięcy , a nawet lat. Sama na wiele z nich długo szukałam odpowiedzi i dalej szukam . Pracując z Wami mam też świadomość , że wiele osób nie zadawało sobie żadnego z nich , a jeśli to bardzo dawno i bez głębszej refleksji . Pytania które napisałam to tak naprawdę wstęp , ponieważ w miarę jak będziecie odpowiadać sobie na te pytania stworzą się kolejne pytania i kolejne odpowiedzi. Wiele razy słyszałam, że człowiek nosi w sobie wszystkie pytania i odpowiedzi. Dzisiaj wiem, że to prawda . Wiele z nich jednak albo zagłuszamy , albo udajemy, że ich nie ma lub wybieramy tylko te które są zgodne z naszymi oczekiwaniami i schematami. Te które są dla nas wygodne .
To jeden z głębszych wpisów jakimi się z Wami dzielę . Robię to, ponieważ mam świadomość jak rozwój osobisty i duchowy bywa trudny . Wiem, że wśród Was jest wiele osób, które zmagają się z podobnymi dylematami i refleksjami . Wierzę , że dzielenie się z innymi przemyśleniami na pewne tematy daje bardzo dużo i często staje się inspiracją . Ponadto dzielenie się refleksjami pokazuje , że wszyscy jesteśmy równi jako ludzie : mając te same troski, radości i konflikty wewnętrzne . Mamy zarówno zalety jak i wady .
Uważam też, że rozwój duchowy i bycie doradcą duchowym nie polega na dawaniu gotowych rozwiązań , a inspirowaniu do zmian . Pokazywaniu kawałka własnego świata po to , aby ten kto do niego zagląda chciał sam zmieniać własny .
Miłość do siebie silnie wiąże się z akceptacją . Wiele razy słyszałam zarówno od swoich mentorów jak i innych koleżanek i kolegów zajmujących się rozwojem duchowym, osobistym ,coachingiem czy psychologią : „Zaakceptuj to czego nie jesteś w stanie zmienić. Zmień tylko to co jesteś w stanie zmienić i na co masz wpływ ”. Dzisiaj to zdanie ma dla mnie moc i mogę powiedzieć, że się z nim utożsamiam . Dlczego ?, bo właśnie wtedy kiedy odpuściłam sobie to czego nie mogę zmienić na co nie mam wpływu wszystko zaczęło się samo porządkować , a ja sama zmieniałam myślenie i perspektywę w stosunku do wielu sytuacji czy osób.
Cytujemy często wiele wybitnych postaci i słyszymy mnóstwo złotych myśli i tak zwanych prawd , w dużej mierze opierając się tylko na zawierzeniu danej myśli : bo ładne, bo chwytliwe, bo wszyscy to cytują, bo modne . Myślę jednak , że aby utożsamiać się z danym cytatem, sentencją , myślą nie wystarczy samo zawierzenie i tak zwane kopiuj- wklej. Potrzebne jest doświadczenie i zajrzenie w siebie , aby po nich stwierdzić : Tak utożsamiam się z tą myślą, ponieważ doświadczyłem takiej czy innej sytuacji i mogę ją podsumować taką czy inną myślą. Ponieważ ta konkretna sentencja wyraża to co przeżywam , to co się wydarzyło.
Wracając do miłości do siebie i akceptacji pełnego obrazu swojej osoby . Moim zdaniem to jedna z najtrudniejszych lekcji . Jak pokochać i zaakceptować siebie ? . Każdy ma swoją własną drogę rozwoju duchowego i dochodzenia do różnych wniosków i swoich prawd . Nie da się tego zrobić przez modne ostatnio kursy online , 3 dniowe czy tygodniowe szkolenia a także warsztaty . Oczywiście nie ma w nich nic złego, jednak największą pracę musimy wykonać samodzielnie i nikt nie pokona za nas życiowych trudności, nie przeżyje życia . Można jedynie zdobywać własne doświadczenia i je analizować , obserwować, a także dzielić się nimi z ludźmi wokół i poprzez to dzielenie inspirować się nawzajem budując w sobie siłę , poczucie własnej wartości i odkrywać potrzebę zmian w swoim życiu, wdrażania ich . Ważny jest bodziec i nasze działanie . To one pchają nas naprzód i pozwalają się rozwijać.
W pokochaniu , oraz akceptacji siebie pomaga na pewno konsekwencja w działaniu i cierpliwość a także odwaga w kroczeniu daną ścieżką . Jednak żeby ścieżka i cele na niej stały się jasne musimy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania kim naprawdę jesteśmy , dokąd chcemy dotrzeć i co nadaje sens naszemu życiu i czy w ogóle go mamy ? Co dla siebie samych wynosimy z własnego życia ?. Czy jesteśmy w nim szczęśliwi ?, Czym dla nas jest szczęście ?. Za co jesteśmy wdzięczni w życiu ?
Odpowiedzi na te pytania początkowo zaczną być bardzo trudne , może nawet niewygodne i irytujące . Może się też okazać , że jedyną odpowiedzią będzie milczenie . To nic strasznego, ponieważ by sobie na nie odpowiedzieć potrzeba często tygodni, miesięcy , a nawet lat. Sama na wiele z nich długo szukałam odpowiedzi i dalej szukam . Pracując z Wami mam też świadomość , że wiele osób nie zadawało sobie żadnego z nich , a jeśli to bardzo dawno i bez głębszej refleksji . Pytania które napisałam to tak naprawdę wstęp , ponieważ w miarę jak będziecie odpowiadać sobie na te pytania stworzą się kolejne pytania i kolejne odpowiedzi. Wiele razy słyszałam, że człowiek nosi w sobie wszystkie pytania i odpowiedzi. Dzisiaj wiem, że to prawda . Wiele z nich jednak albo zagłuszamy , albo udajemy, że ich nie ma lub wybieramy tylko te które są zgodne z naszymi oczekiwaniami i schematami. Te które są dla nas wygodne .
To jeden z głębszych wpisów jakimi się z Wami dzielę . Robię to, ponieważ mam świadomość jak rozwój osobisty i duchowy bywa trudny . Wiem, że wśród Was jest wiele osób, które zmagają się z podobnymi dylematami i refleksjami . Wierzę , że dzielenie się z innymi przemyśleniami na pewne tematy daje bardzo dużo i często staje się inspiracją . Ponadto dzielenie się refleksjami pokazuje , że wszyscy jesteśmy równi jako ludzie : mając te same troski, radości i konflikty wewnętrzne . Mamy zarówno zalety jak i wady .
Uważam też, że rozwój duchowy i bycie doradcą duchowym nie polega na dawaniu gotowych rozwiązań , a inspirowaniu do zmian . Pokazywaniu kawałka własnego świata po to , aby ten kto do niego zagląda chciał sam zmieniać własny .
Doradca Duchowy Rozanna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz